sesja na Lanzarote

Sesja na Lanzarote

Plener ślubny na Lanzarote z Magdą i Mateuszem

Sesja na Lanzarote była na mojej krótkiej liście miejsc, w których chciałbym kiedyś się znaleźć i fotografować zakochanych… Te „kiedyś” szybko spełniło się! :). Lanzarote- od czego zacząć- od genialnego surowego klimatu. Jestem fotografem, który uwielbia naturę, surowość, klify, plaże czy pustynie. Plener ślubny na Lanzarote to idealne ja! W połączeniu z niewielką turystyką i wieloma miejscami tylko dla siebie, okazuje się że jest to raj na ziemi!

Magda z Mateuszem zaprosili mnie do swojego świata Lanzarote. Sesja z nimi to poezja okraszona nutką szaleństwa, w sumie nie taką nutką. Uwielbiam ludzi, dla których nie ma rzeczy niemożliwych, którzy biorą życie garściami i dla których skok do wody pośród skał i burzliwej wody to żaden problem.

Sesja na Lanzarote- niekoniecznie w sukni ślubnej czy garniturze! Szaleństwa czas start!

Czy każda sesja ślubna wiąże się z ubieraniem sukni ślubnej czy garnituru? Oczywiście, że nie! I tak też rozpoczęliśmy plener ślubny na Lanzarote! Mocne popołudnie, przebijające się słońce, wędrówka boso wśród pozostałości po wybuchu wulkanu… Uwielbiam! To co matka natura robi to kompletny majstersztyk! Pusta plaża, uderzające fale o kamienie i ten spokój. W ten oto sposób nasza sesja ślubna w krainie wiecznej wiosny wystartowała.

Sesja na Lanzarote i ta nutka ogromnego szaleństwa, po której endorfiny szczęścia fotograficznego wybuchły..  Zapytałem się Magdy i Mateusza co sądzą na temat ujęć w wodzie- genialna plaża, mnóstwo dawno zastygniętej lawy wulkanicznej i piękne rozbijające się fale… Praktycznie nie było tematu! Jasne, że tak! I za takie akcje kocham swoją prace! Fale co chwilka rozbijały się o skały, spieniony ocean i cudni zakochani… Idealnie i bardzo energicznie! Po całej tej sytuacji, wyszło na chwile słońce i stworzył się genialny portretowy klimat!

Cudowny wschód słońca na Lanzarote, dziesiątki wielbłądów i postapokaliptyczny marsjański klimat

Taka mała ciekawostka, pierwsze zdjęcie po sesji na plaży przedstawia dziesiątki wielbłądów, które idą do pracy :).  Wracając do tematu jakim jest Sesja na Lanzarote. Genialny wschód słońca, który niesamowicie rozpalał niebo, droga pośród niczego, marsjański klimat, a główni bohaterowie sesji już ubrani na galowo- rozpływam się! Po kilkudziesięciu minutach postanowiliśmy zmienić lokalizacje , miejsce na który najbardziej czekałem… Wulkaniczne winnice.

Zanim dojechaliśmy do słynnych wulkanicznych winnic trafiliśmy na aloes, taki niby kaktus, którego ma każda mama w domu :). Słońce ponownie przebijało się i udało nam się zrobić wiele klimatycznych ujęć z niesamowitym wulkanicznym tłem. Lanzarote ma to do siebie, że co chwila zmienia się krajobraz! Raz jedziesz pośród niczego, by za chwile otaczać się aloesem, a tuż za zakrętem pojawiają się liczne wulkany.

Dlatego sesja ślubna na Lanzarote to kopalnia genialnych miejsc! Na tak małej powierzchni wyspy tak ogromna ilość tematów fotograficznych i to jest cudowne i trafia w moje serducho zdecydowanie najbardziej.

Wulkaniczna sceneria Lanzarote i zachwycające wulkaniczne winnice

Szczęśliwi czasu nie liczą, także czas nam płynął niemiłosiernie szybko i bardzo przyjemnie. Tuż przed winnicami, wykorzystaliśmy przepiękną scenerię wulkaniczną by stworzyć kilka portretów i szerokich ujęć na tle nieaktywnych już wulkanów- ostatni z nich wybuchł w 1824 roku. Nie wiem czy to dobre porównanie ale Lanzarote to takie 50 twarzy nie Greya ale 50 twarzy różnorodności!

Finalnie trafiliśmy do winnic, na krótko ale… Cholernie owocnie. Zrobiłem tam zdjęcie, które zostanie w moim serduchu na zawsze- wymarzona zdjęcie, które chodziło za mną od momentu kiedy zobaczyłem pewien film dokumentalny właśnie o tym miejscu. poczułem takie małe odhaczenie mojej „czeklisty”. Sesja na Lanzarote powoli chyliła się ku końcowi z cudowni zakochanymi  z ogromną werwą do życia i pasją w oczach.

Finalnie trafiliśmy na plażę nudystów- sesja ślubna na plaży nudystów. Dobry temat! Golasów nie zobaczycie było ich wielu tam nie było ale moment poderwania drona był… Dość interesujący :)- takie delikatne zamieszanie na plaży. Zrobiliśmy kilka zdjęć na plaży i w ostatniej chwili przy jaskini – przypływ nie dał nam więcej szans… Za to piaszczysta część Lanzarote wynagrodziła nam finalnie końcowe kadry.

M&M – ślicznie dziękuję! Sesja na Lanzarote- marzenie spełnione!

Dziękuję za zaufanie, dziękuję, ze mogłem być z Wami w tak wielu ważnych momentach! Dziękuję za tą wspaniałą podróż! Był to genialny i bardzo owocny czas. Cudnie razem wyglądacie, świetnie się Was słucha, pięknie opowiadacie i po raz kolejny udowodniliście, że świat jest mały! Nie poznaliście się w Polsce, znaleźliście się wiele tysięcy kilometrów dalej! Mam ogromną nadzieję… Do zobaczenia jeszcze nie raz! Buziole!

Jeśli spodobała wam się Sesja na Lanzarote Magdy i Mateusza, zapraszam Was na inną historię, bardzo emocjonalną – ślub w Grecji Samanty i Przemka.

Zapraszam również do miejsca cudownego w Polsce wesele w cicha 23
Jeśli interesują Was sprawy organizacyjne sesji za granicą to zapraszam – sesja za granicą
Na pustynne klimaty zapraszam tutaj – Sesja ślubna w Jordanii
Sesja na Lanzarote M&M

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *