Oaza Leńcze – ślub i wesele w stylu Toskańskim Dobrusi i Filipa
Oaza Leńcze i niepowtarzalny toskański klimat tuż pod Krakowem, wspominałem kilka razy o tym, że zakochani ściągają mnie w różne zakątki naszego pięknego kraju? Tak było i w tym przypadku, cudna Dobrusia wraz z Filipem zaprosili mnie na swój ślub i wesele, które odbywało się pod Krakowem. Oaza Leńcze gościła genialnych ludzi, a klimat tego miejsca urzeka. Nagle czujesz się jak byś przeniósł się do Toskanii, a tak naprawdę lądujesz pod Krakowem. Był to dzień z tych bardzo wyjątkowych, ślub w stylu Toskańskim z przepięknym widokiem na górzysty teren i wesele w spichlerzu, z dobrymi i mocnymi baletami skąpanymi w genialnych kolorach.
Zaczynając od początku… Jak to zwykle bywa, przyjechałem dzień wcześniej, rozpakowałem się w pobliskiej miejscowości i z ogromną ciekawością pojechałem do Dobrusi i Filipa poznać głównych bohaterów! Mordeczki uhahane i przygotowania pełną parą! Dobrusia oprowadziła mnie po Oazie Leńcze, a ja miałem troszkę czasu zapoznać się z całą genialną otoczką, która nabierała konkretnych weselnych rumieńców!
Ślub jak w Toskanii pod Krakowem – Oaza Leńcze
Dzień celebracji i genialnych baletów ubranych w cudnych kolorach rozpoczął się rewelacyjnie! Pogoda zamówiona, endorfiny zamówione, Oaza Leńcze nabrała pięknego finalne wydźwięku, a Dobrusia z Filipem zabiegani! Z każą godziną gości coraz więcej, a spokój jaki towarzyszył zakochanym.. Stabilny. Troszkę taki slow wedding ale czasu się nie oszuka! Ostatnie szlify w spichlerzu dobiegały końca, zakochani zwarci i gotowi, czas na ślubowanie sobie wszystkiego co najpiękniejsze! Pojawiające się promienne uśmiechy na twarzach D&F, obrączki lądujące na palcach serdecznych… Mamy to! Oaza Leńcze wesele! Czas na balety!
Pierwszy taniec, chmury, genialne światło… Wesele w Oazie Leńcze
Po większych i mniejszych stresach przyszedł czas na zabawę do białego rana! Słowo klucz… Emocje na parkiecie! Tak jak wcześniej napisałem, troszkę takie slow wedding, by po kilku godzinach słowo slow zamienić na grube balety z z zapalniczkami w dłoniach i butelką piwa imitującą mikrofon. Zabawa rewelacyjna ale wróćmy do samego początku… Pierwszy taniec w chmurach- to co kocham mocno, a nawet bardzo mocno. Oaza Leńcze na kilka minut zamieniła się w niebo… Tak, moja bujna wyobraźnia hyh. Po prostu big love kiedy pojawia się biały podkład na parkiecie przy pierwszym tańcu.
Tak jak o slow wedding, wspominałem również o pogodzie. Spichlerz w Oazie Leńcze ma to do siebie, że wpada tam mało światła przez okna ale jak już wpada to dzieją się genialne rzeczy. Przez te małe okienka w pewnym momencie wpadł strumień światła. Klimat nie z tej ziemi! Dobrusia z Filipem skąpani w promieniach słońca, parkiet delikatnie zadymiony i wtuleni zakochani. Miód na moje serducho, po raz kolejny Love!
Światło tego dnia było po prostu cudowne, zarówno ze strony matki natury jak i DJów, doskonalone komponowało się w spichlerzu, temat koloru na parkiecie był nieziemski. Zimne tony po chwili zamieniały się w gorące klimaty by na samym końcu fotografować ludzi bawiących się różnych figurach geometrycznych. Genialne!
Krótka sesja w dniu ślubu- Sesja z psami, pyszczki, które skradają serducho
Z sesjami w dniu ślubu jest tak- jest klimat, są możliwości i jest czas aby porwać zakochanych na kilkanaście minut to wtedy wychodzą świetne ujęcia. Sesja tuż po pierwszy tańcu przy zbliżającej się złotej godzinie. Psiaki słodkie, chętnie pozowały mimo, że wielkiej przyjaźni z tym trzecim nie było, mimo to daliśmy radę ogarnąć kilka czułych kadrów! Oaza Leńcze – czas dalszą część gruby baletów!
Oaza Leńcze wesele i oczepiny pod gołym niebem
Balety pełna parą, na piętrze w spichlerzu mnóstwo toastów i przyśpiewek, pod winnicami długie rozmowy, tak w skrócie mogę opisać to co działo się w trakcie przyjęcia weselnego. Przyszła godzina zero, roztańczeni goście wraz z Dobrusią i Filipem wyszli tuż przed spichlerz by tradycji stało się zadość. Rzut bukietem, tak się przytrafiło, że nie wpadł w ręce żadnej z kobiet… Rzut muchą bez najmniejszych problemów. Powrót do środka, w rytmach belgijki i gorącej zabawy. Nagle za oknem pojawiła się mgła… Po prostu musiałem to wykorzystać i wraz z D&F uwieczniliśmy klimat Oazy Leńcze skąpanej we mgle.. Cudo!
Dobrusiu i Filipie- dziękuję!
Kocham otwartych ludzi! W momencie kiedy przywitaliście mnie dzień przed celebracją Waszego związku od razu poczułem big love do Was- serdeczność, maślane oczy które pojawiają się na waszych buźkach i ta Wasza radość i pasja do samych siebie. Cholernie miło było Was poznać i obserwować Was. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz spotkamy się i powspominamy dzień Waszego ślubu i sesję! Big love leci do Was i do zobaczyska! 🙂
Jeśli spodobała Wam się historia Dobrusi i Filipa i ich toskańskie wesele w Oazie Leńcze to serdecznie zapraszam Was na sesje narzeczeńską w stodole oraz na odnowienie przysięgi Małżeńskiej w sotodole u Jojo.
Koniecznie koniecznie sprawdźcie Ślub w Grecji na wyspie Camelot Samanty i Przemka i cicha 23 wesele i ślub Kościelny w plenerze Justyny i Tomka! : )